niedziela, 3 października 2010

jemy smoka

Jedną z tysiąca zalet mieszkania w strefie podrównikowej jest różnorodność owoców. Adieu jabłka, mandarynki, pomarańcze i śliwki robaczywki! Teraz na śniadanie jemy świeżutkie mango albo papaję. Innymi lokalnymi przysmakami są melony, gujawy, dżakfruit, kiwi, a najdziwniejszy z nich wszystkich (przynajmniej jak na razie), jest smoczy owoc.

Smoczy owoc jest smoczy nie bez powodu- ma łuski, grubą skórkę i ogon.  Tutaj smoczy owoc wczesnym popołudniem, przez pożarciem:


Niestety (dla niego), życie smoczego owocu jest krótkie, a do ukrócenia go wcale nie potrzeba nam Dratewki.  Oto jego zaskakujące wnętrze:




Jak smakuje? Nie powiemy. Musicie nas odwiedzić!

5 komentarzy:

  1. Jaki ładny owoc! Celuję że smakuje jak połączenie banana i czymś bardziej orzeźwiającym, może jabłko? Powiedz, powiedz!

    OdpowiedzUsuń
  2. mu ha ha! banan nie, połączenie też nie ale coś orzeźwiającego... No dobra podpowiedź: smakuje jak taki mały, bardzo zielony w środku :)

    OdpowiedzUsuń