3 lutego 2011 roku Chińczycy powitali nowy rok- rok Królika który, mimo pozornie niegroźnej aparycji, kryje w sobie przepowiednię wojen, międzynarodowych konfliktów, zaskakujących zwrotów akcji, ogólnego poczucia braku bezpieczeństwa i ataków z zaskoczenia. Tak przynajmniej wynika z chińskiego horoskopu, opartego na szalenie skomplikowanej kalkulacji zależności między dniem, miesiącem, rokiem, porą dnia, Yin i Yang oraz pięcioma elementami (ogień, woda, metal, drzewo i ziemia). Jak bardzo fatalny będzie rok Królika opisuje szczegółowo na swojej stronie Mistrz Raymond Lo (wygląda na to że całe to zło to efekt niefortunnego położenia symbolu oznaczającego metal w stosunku do symbolu drzewa).
Na szczęście, według Pana Ho, znajomego z kafejki buddyjskiej na ulicy Plażowej w Georgetown, mój rok Królika zapowiada się nadzwyczaj różowo: zacieśnienie więzi rodzinnych, uczuciowe ciepło i komfort, momenty wielkiego szczęścia i emocji. Nie przeszkodzi nawet to, że jako urodzona wcześnie rano Świnia, będę przez całe życie musiała "starać się o pożywienie", co potwierdza stosunek długości moich palców do reszty dłoni oraz odstępy między nimi, a także mimo smutnego faktu, że jestem osobą łatwo ulegającą wpływom (co zdradza mój mocno wygięty w tył kciuk).
Pan Ho jest dumny ze swojej umiejętności czytania ze znaków, liczb, dłoni i twarzy ale zaznacza, że przepowiedziana przez niego prawda nie jest wyrokiem, należy traktować ją jak wskazówkę, co do tego jak i kiedy skorzystać z szansy niesionej przez los, a kiedy lepiej zaszyć się w domu i przeczekać (czasem nawet co do godziny). Podobno Chińczycy traktują te wróżby bardzo poważnie i w zależności od nich planują ważne rodzinne uroczystości oraz narodziny dzieci (które lepiej żeby urodziły się w roku na przykład Konia niż w roku Węża).
Bez względu na to jakie zwierzę przejmuje pałeczkę, nowy rok witany jest przez Chińczyków hucznie i długo bo uroczystości trwają całe dwa tygodnie, przy czym prawie każdy dzień przeznaczony jest na odwiedzanie rodziny, a odwiedziny te odbywają się według precyzyjnych zasad i w określonych konfiguracjach. I tak w pierwszy dzień nowego roku młodsi członkowie rodziny odwiedzają seniorów, wtedy też do domów zaprasza się artystów wykonujących taniec lwa- wejście tańczącego lwa do domu przynosi szczęście i odgania złe duchy. W drugi dzień nowego roku zamężne córki odwiedzają swoich rodziców, w trzeci lepiej unikać jakichkolwiek kontaktów z rodziną i przyjaciółmi, piąty to dzień rzucania petard, a w siódmym wszyscy stają się o jeden rok starsi.
Na zdjęciach zobaczycie naszą ulubioną chińską świątynię w Georgetown (świątynię bogini miłosierdzia Kuan Yin) w pierwszym dniu nowego roku, a więc zatłoczoną i zadymioną od kadzideł, pełny przekrój społeczeństwa (twarze Georgetown) oraz tradycyjny taniec lwa wykonywany przy rytmicznym dźwięku bębnów przez dwojga tancerzy (jeden jest pupą i tylnymi nogami, drugi głową i przednimi nogami). Lew, jeśli dobrze zatańczony, sprawia wrażenie żywego i nie można oderwać od niego wzroku.
Ale lekcja! Dzięki Dodi! Z tymi palcami to ostro poszedł ten Ho...
OdpowiedzUsuń