Kafejka Amelie to moje ulubione miejsce na kawę z zamyśleniem i mimo wiatraków, które z uporem starają się rozwiać czyhające za progiem parne powietrze, najbardziej z wszystkich z miejsc w Georgetown przypomina mi Kraków, szczególnie chyba RęKawkę na Podgórzu. Kafejka jest maleńka, starcza w niej miejsca na cztery drewniane stoliki i kilka taboretów nie do pary. Wśród dekoracji: stare menażki i emaliowane kubki, a także obrazy malowane na deskach, półki z książkami i słoiki z kiełkującymi łodyżkami, w niektórych pływają rybki. Wszystko to poukładane niedbale, albo raczej stopniowo nawarstwiające się, ale bez głębszego sensu ani konkretnego zamiaru, prawdziwa ulga dla zmęczonej myśleniem głowy, taki miły bałagan, i do tego wypełniające to miejsce równie niedbałe, leniwe dźwięki bluesa czy jakiejś mruczącej ospale wokalistki zatrzymują galopujące myśli i pozwalają im się na nowo poplątać swobodnie i bez pośpiechu, bujanie w obłokach, zielone migdały itp.
W menu, oprócz doskonale dopasowanych do atmosfery włoskich poplątanych makaronów z leniwie pachnącą bazylią, jest też pyszna kawa, i piwo podawane w wysokich słoikach (bo kafejka ma zamysł ściśle ekologiczny). Jest drogo ale szybko o tym zapominamy, błogostan Amelie café jest bezcenny.
Rysunek jest mój, tusz i piórko.
osz kurde, ładnie :) tylko pogoda jakaś taka niekrakowska... (na korzyść Georgetown raczej)
OdpowiedzUsuńrozpłynęłam się.
OdpowiedzUsuńMyszko! Jak cudownie że wróciłaś do rysynków.. i te nastrojowe opisy... nie trzeba tam być, żeby widziec oczami wyobraźni..
OdpowiedzUsuńMucha
Hi Dodi,
OdpowiedzUsuńThis is my first time saying hi on your blog. Looks like you're taking the opportunity to explore Penang & Malaysia. Thanks to google translate, I can read and understand your interesting experiences which you've shared here. The pictures are great! Hope you are enjoying yourself so far.
Did you sketch Amelie Cafe? It's nice:)
Reese
Dziękuję wszystkim za komentarze :)
OdpowiedzUsuńReese: It's an honour to have you reading my blog :)
Of course I'm envoying Malaysia, it's a never ending story of discovery for me and still so many things to see and learn!
Most of the are usually by G., my boyfriend (you can see more of his pictures if you follow the first link in the Links section on the top right), and yes, the ink sketch is mine and I have more to come.