Jest pełnia, dzisiaj wypada święto Thaipusam, obchodzone hucznie w całym Georgetown. Według tamilskiego kalendarza, to właśnie w czasie pełni w miesiącu thai, kiedy gwiazda pusam świeciła najwyżej na niebie, Parwati (bogini matka, małżonka boga zniszczenia Siwy) dała bogowi wojny Muruganowi włócznię, aby ten mógł zgładzić demona Soorapadamana.
Thaipusam jest więc świętem zwycięstwa dobra nad złem, świętem na cześć boga wojny Murugana, którego figurka, ciężka od kolorowych zdobień, kwiatów i innych dekoracji, wieziona jest na specjalnej platformie przez całe miasto, a sama platforma, również ozdobiona do granic możliwości, kolorowa i migająca, ciągnięta jest przez dwa zupełnie niewzruszone byki. Najważniejszym elementem Thaipusam jest kavadi czyli ciężar lub brzemię niesione przez wiernych. Najczęściej jest to dzbanek mleka trzymany na głowie, ale święto znane jest przede wszystkim z innego rodzaju kavadi, a mianowicie z przekłuwania skóry, języka czy policzków włóczniami. Cierpienie ma przynieść odkupienie i pomóc dla chorych lub cierpiących bliskich.
Wielka procesja zaczyna się dziś wieczorem (19.01) i będzie trwała do jutra rana. Dzisiaj w południe odbyła się ostatnia wstępna ceremonia polegająca na rozbijaniu kokosów przed powozem z figurką boga Murugana- czyli świetna zabawa na którą się spóźniałem, dlatego na zdjęciach zobaczycie tylko skorupki.
A także: rozżarzoną ścieżkę w przygotowaniu (nie uchwyciłam żadnego z licznych śmiałków bo chodzili szybko, zapadła noc, a rytmiczny dźwięk bębnów wprawił nas wszystkich, nawet publiczność, w lekki trans) oraz dzisiejszą poranną procesję. Przekuwających się możecie zobaczyć wpisując w przeglądarkę Thaipusam, już raz przekonałam się że nie wszyscy znoszą to przekłuwanie dobrze (przy okazji innego święta) więc tym razem nie pójdę popatrzeć.